przyjemności podniebienia we Fuego Restaurant & Bar w ramach Restaurant Week

Od kilku edycji uczestniczymy z przyjemnością w kolejnych odsłonach festiwalu sztuki kulinarnej Restaurant Week. Tym razem wybraliśmy się do Fuego Restaurant & Bar , która mieści się w pięknych, eleganckich wnętrzach hotelu AC by Mariott na Placu Wolności, zaraz obok NFM.
Zaproszeni do stolika mogliśmy zatopić się w mięciutkich fotelach, a oczekiwanie na obiad umilały nam smaczne amuse-bouche w postaci świeżutkiego pieczywa z dodatkiem masełek w różnych smakach.
Jako pierwsze danie na stole pojawiło się serowe veloute, czyli aromatyczna, zawiesista i mocno sycąca zupa z dodatkiem chipsów z młodego buraka w wersji wegetariańskiej i chipsów z chorizo w wersji mięsnej.



Drugie danie w wersji wegetariańskiej to suflet ze szpinaku i zielonej kaszy gryczanej z kozim serem, w towarzystwie słodkiej konfitury z szalotki oraz odrobinę zbyt mdłego musu z musztardy francuskiej, z chrupkimi ziarenkami gorczycy. Suflet był wyrazisty, z mocno wyczuwalnym kozim serem, bardzo smaczny. Schowany był pod chrupkim chipsem o nieco tekturowym smaku, który ciekawie wyglądał, ale w jedzeniu był trochę mniej atrakcyjny. Całościowo danie udane, ładne i zjedzone z przyjemnością.


Drugie danie w wersji mięsnej to był strzał w dziesiątkę! Comber z królika podany w dwóch różnych wersjach - w mocno zielonej panierce i jako rulonik zawinięty niczym sushi, z kremowym puree z kalafiora, ze słodkawą sałatą obsmażoną na maśle, aromatycznym sosem hollandaise z wanilią oraz ostrą piklowaną rzodkiewką. Całość prezentowała się niczym dzieło sztuki i zaskakiwała z każdym kęsem. Połączono udanie różne konsystencje - od kremowości puree po chrupkość sałaty oraz smaki - od słodkości sosu hollandaise i sałaty po pikantność rzodkiewki. Brawo!


Obiad ukoronował równie udany deser, choć wyglądał trochę inaczej, niż można by wnioskować z opisu. Tarta pomarańczowa została zdekonstruowana do postaci chrupkich, połamanych kawałków ciasta, a pieczona alaska nie miała chyba nic wspólnego z zapiekanym deserem lodowym, przypominającym góry Alaski. Był za to świetny sorbet z gorzkiej czekolady z zielonym pieprzem i aromatyczna puszysta pianka pomarańczowa. Całość chyba niepotrzebnie została posypana grudkami cukru pudru i wyglądem sporo odbiegała od zdjęć zamieszczonych na stronie Restaurant Week, ale i tak wszyscy pochłonęliśmy deser z przyjemnością, więc zaliczam deser do bardzo udanych.


Nasza dzisiejsza wizyta we Fuego Restaurant & Bar była naprawdę udana i z pewnością wrócimy tu jeszcze, żeby poznać inne dania, już nie festiwalowe. 


Komentarze

Popularne posty