raj dla mięsożerców w Craftova

Wybraliśmy się w weekend na zaproszenie Kocham Jeść do nowej restauracji na wrocławskim rynku, kuszącej stekami i 12 kranami z piwem rzemieślniczym - Craftova
Miejsce to często zmienia właścicieli, wystrój i specjalizację, więc podeszliśmy do tematu z pewną nieufnością. Aktualnie dominuje surowy, industrialny klimat, z fajnymi lampami i wygodnymi, wyściełanymi skórą kanapami. Pewnym zgrzytem są schody na niższe piętro, z poobtłukiwanymi kaflami i balustradą z łuszczącą się farbą, na której widoczne są nawet wściekle turkusowe odpryski, pamiętające zamierzchłe czasy cukierni Tutti Frutti.
Przejdźmy jednak do sedna, czyli kwestii kulinarnych.
Na początek zamówiliśmy przystawki - deskę serów regionalnych i tradycyjnych wędlin. Porcja była ogromna, obfitowała w naprawdę spory wybór mięs i serów, w towarzystwie różnego rodzaju sosów, konfitur i musztardy. Niestety, zanim zdążyłam uwiecznić całość na zdjęciu, chłopaki już zdążyli się do niej dobrać i z apetycznej fotki nic nie wyszło. Jako drugą przystawkę zamówiłam domowej roboty chipsy z sosem BBQ. Pyszne, chrupiące, pełne smaku.


Przyznam się szczerze, że na stekach nie znam się w zasadzie wcale, po prostu mi smakują, albo nie, a karta oferuje ich sześć różnych.  Przesympatyczna, uśmiechnięta pani kelnerka doradziła mi zamówienie steku SKIRT, czyli przepony, co okazało się strzałem w dziesiątkę, bo mięso było doskonałe. Lekko krwiste, mięciutkie, wręcz rozpływało się w ustach. Smakowało mi bardziej niż polędwica, więc naprawdę był to dobry wybór. Nie do końca pasowały mi dodatki - całkiem smaczna, ale nudna, sałatka typu Coleslaw i zupełnie nijaka garść sałaty z gotowej mieszanki z winegretem. Widziałabym tu bardziej jakiś charakterny sos, w którym mogłabym zanurzyć mięso, albo jakieś wyraziste warzywa. Do wyboru były również bardzo grubo krojone frytki lub pieczone ziemniaki.



Mąż zamówił bardzo męskiego steka T-bone. Ogromny kawał mięsa, również smaczny i dobrze upieczony, choć ze sporą ilością tłuszczu. Dodatki jak u mnie.



Synek zdecydował się na burgera. Kotlet smaczny, raczej z tych tradycyjnych, z dodatkiem bekonu i z dość pikantnym sosem. Buła własnego wypieku.



Do picia wybraliśmy domową lemoniadę i doskonałe piwo Weihenstephaner  - Hefeweissbier, a obiad zakończyliśmy kawą i pysznym makowcem.

Generalnie rzecz ujmując, oprócz drobnych niedociągnięć, Craftova to przyjemne miejsce, gdzie każdy mięsożerca znajdzie coś dla siebie, a ja z pewnością tu wrócę na cudownego steka SKIRT.

Komentarze

Popularne posty